Opis produktu. W pustyni i w puszczy to powieść o przygodach 14-letniego Polaka Stasia i 7-letniej Angielki Nell, którzy zostali porwani. Dzielny chłopiec rozprawia się z porywaczami i wraz ze swą małą towarzyszką i parą czarnych służących wędruje przez afrykańskie bezdroża, przeżywa przygody mrożące krew w żyłach i po
1.5K plays. 7th - 8th. explore. library. create. reports. classes. w pustyni i w puszczy quiz for 1st grade students. Find other quizzes for Education and more on Quizizz for free!
Co działo się w Omdurmanie W pustyni iw puszczy? Mahdi zmarł w 1885 i został pochowany w Omdurmanie.Ten fakt jest wspomniany w książce Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. 2 września 1898 miała miejsce bitwa pod Omdurmanem, w której Lord Kitchener rozbił siły mahdystów, co doprowadziło do upadku powstania.
Zablokuj Zgło .wiedza z lektury ,,W pustyni i w puszczy'' - Test 4free.PL - bezpłatne za darmo komponent na stronę www dla WebmasteraCzas i miejsce wydarzeń „W pustyni i w puszczy" Opisane w powieści przygodowej Henryka Sienkiewicza wydarzenia rozgrywają się pod koniec XIX wieku w Afryce, gdzie autor „W pustyni i w puszczy" był w
. Jesteś w: W pustyni i w puszczy Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskim Afryka w czasach powieściowych była obszarem kolonizowanym przez wiele państw europejskich. Poszczególne kraje, takie jak Francja, Anglia, Niemcy rywalizowały między sobą o wpływy w poszczególnych regionach. Kwitł także handel kością słoniową i niewolnikami, na którym wzbogacały się także lokalne kasty. W powieści występuje wiele afrykańskich ludów, którzy zamieszkiwali ten wielojęzyczny i wieloetniczny kontynent. Ich zachowania, język i zwyczaje znacznie się od siebie różnią. Wiele z nich Staś Tarkowski poznaje, towarzysząc swemu ojcu podczas prac wiązanych z budową i konserwacją Kanału Sueskiego. Pracujący tam najemnicy pochodzili z różnych części Afryki. Przede wszystkim spotykamy Arabów, do których Sienkiewicz odnosi się z uprzedzeniami. To głównie zwolennicy Mahdiego uzbrojeni w dzidy i karabiny i wrogo nastawieni do białych ludzi. Do nich należą członkowie plemienia Dangalów, porywacze – Chamis, Idrys i Gebhr. W Sudanie dzieci po raz pierwszy stykają się z mieszkańcami tego muzułmańskiego kraju. Staś początkowo myślał, że Sudańczycy różnią się od innych Arabów tym, że wyznają wiarę w Mahdiego, jednak: „krew murzyńska przeważała w nich nad arabską. Twarze ich i piersi były tatuowane, a nakłucia przedstawiały albo rozmaite rysunki, albo napisy z Koranu. Niektórzy byli prawie nadzy, inni nosili dżiuby, czyli opończe z białej tkaniny bawełnianej naszywanej w różnobarwne Tatki. Wielu miało gałązki z korala lub kawałki kości słoniowej przeciągnięte przez nozdrza, wargi i uszy. Przywódcy okrywali głowy białymi krymkami z takiejże tkaniny jak i opończe, prości wojownicy nosili głowy odkryte, lecz nie golone tak jak Arabowie w Egipcie, ale przeciwnie, porośnięte ogromnymi, kręconymi kudłami, spalonymi często na kolor czerwony od wapna, którym namazywali czupryny dla ochrony przed robactwem. Broń ich stanowiły przeważnie dzidy, straszne w ich ręku, ale nie brakło im także i karabinów Remingtona, które zdobyli w zwycięskich walkach z armią egipską i po upadku Chartumu. Widok ich był w ogóle przerażający, a zachowanie się względem karawany wrogie, albowiem posądzali, że składa się ona z kupców egipskich, którym w pierwszej chwili po zwycięstwie Mahdi zabronił wstępu do Sudanu”. Sudańczycy w Chartumie jeszcze bardziej wrogo nastawieni byli do karawany, w której było dwoje białych dzieci. Na ich widok reagowali agresją, grozili im śmiercią, wyjąc jak dzikie zwierzęta. Byli zaślepieni fanatyzmem. Większość czarnoskórej ludności posługiwała się językiem suahili, jednak miał on we wschodniej i środkowej Afryce co najmniej 20 dialektów, co Stasiowi podczas jego wędrówki znacznie utrudniało porozumiewanie się. Języka nauczył się od Zanzibarytów: „Od Zanzibarytów, których wielu służyło za palaczy przy maszynach wyuczył się rozpowszechnionego wielce w całej Afryce środkowej języka ki-swahili”. Wspomnieni Zanzibaryci to z pewnością Zanzibarczycy, mieszkańcy Zanzibaru, wyspy, którą zwiedzał podczas swej podróży Sienkiewicz. Na kartach powieści spotykamy takie plemiona, jak Dangalowie (należeli do niego Mahdi, Chamis czy Fatma), Dżalno (Galla), Barbara (Berberowie) oraz Dadżim (Bedża). Zamieszkują one do dziś okolice Etiopii i Sudanu. Innym wspomnianym plemieniem jest Dinka – należała do niego Mea. Lud ten zamieszkiwał okolice górnego Nilu i charakteryzował się wysokim wzrostem (miał bardzo długie nogi i krótki tułów). W utworze występują także Koptowie (stary kucharz). To chrześcijanie zamieszkujący głównie w miastach, potomkowie dawnych Egipcjan. Podróż przez afrykańską puszczę umożliwia Europejczykom bliższe kontakty ze szczepem Szylluków. Są oni spokojni i życzliwie nastawieni do obcych. Najwięcej o zwyczajach plemion afrykańskich dowiadujemy się z rozmów Kalego ze Stasiem. Kali jest synem króla narodu Wa-hima – Fumy. Jest dumny ze swego królewskiego pochodzenia. W rzeczywistości plemię Wahuma rzeczywiście istniało w Afryce (w końcu XVII wieku posiadało niepodległe królestwo na terenie dzisiejszej Ugandy) w XIX wieku ich osady można było spotkać w pobliżu Jeziora Wiktorii (dziś Kenia, Tanzania). Wśród afrykańskich zwyczajów Sienkiewicz wspomina o wierze w dobre i złe Mzimu, czyli duchy dobra i zła, które panują nad światem. Pozytywne przybierają piękne postaci, dlatego Kali za dobre Mzimu uważał Nel, zaś złe uosabiały się w groźnych zjawiskach i zwierzętach, takich jak na przykład wąż boa, który wypełznął z baobabu. Duchom składano ofiary z pożywienia. strona: - 1 - - 2 - Dowiedz się więcej Bibliografia „W pustyni i w puszczy” Najważniejsze cytaty „W pustyni i w puszczy” Ekranizacja „W pustyni i w puszczy” Hooda (2000) Ekranizacja „W pustyni i w puszczy” Ślesickiego (1973) Egzotyczne stroje w powieści „W pustyni i w puszczy” Zjawiska meteorologiczne „W pustyni i w puszczy” Spotkanie ze słoniem – plan wydarzeń Opis spotkania ze słoniem Spotkanie z lwem – plan wydarzeń Opis spotkania z lwem Opis fatamorgany Opis burzy piaskowej „W pustyni i w puszczy” – słowniczek Zwierzęta w powieści „W pustyni i w puszczy” Porwanie Stasia i Nel Charakterystyka pozostałych bohaterów „W pustyni i w puszczy” Mahdi - charakterystyka Charakterystyka porywaczy – Chamis, Idrys Gebhr Kali – charakterystyka Nel Rawlison – charakterystyka Staś Tarkowski – charakterystyka Przyroda (fauna i flora) w powieści „W pustyni i w puszczy” Świat arabski w powieści „W pustyni i w puszczy” Motyw Afryki i jej mieszkańców – „W pustyni i w puszczy” „W pustyni i w puszczy” – przynależność gatunkowa Opis krajobrazów z powieści „W pustyni i w puszczy” Wątek przyjaźni w powieści „W pustyni i w puszczy” Wątek patriotyzmu „W pustyni i w puszczy” „W pustyni i w puszczy” – wyjaśnienie tytułu Narracja i język „W pustyni i w puszczy” Kompozycja „W pustyni i w puszczy” Główne wątki i problematyka „W pustyni i w puszczy” Czas i miejsce wydarzeń „W pustyni i w puszczy” Tło historyczne „W pustyni i w puszczy” Geneza „W pustyni i w puszczy” Henryk Sienkiewicz – notatka szkolna „W pustyni i w puszczy” – plan wydarzeń „W pustyni i w puszczy” – streszczenie
I zwróciwszy konia ku pracującym, złożył dłonie koło ust i jął krzyczeć: — Yambo, he! yambo sana! Na ten głos zajęte okopywaniem manioku kobiety zerwały się i stanęły jak wryte, ale trwało to tylko jedno mgnienie oka, następnie bowiem, porzuciwszy w popłochu motyki i kobiałki, poczęły z wrzaskiem uciekać ku owym drzewom, wśród których kryła się wieś. Mali podróżnicy zbliżali się wolno i spokojnie. W gęstwinie rozległo się wycie kilkuset głosów, po czym zapadła cisza. Przerwał ją wreszcie głuchy, ale donośny huk bębna, który nie ustawał już później ani na chwilę. Było to widocznie hasło do boju dla wojowników, albowiem przeszło trzystu ich wysunęło się nagle z gęstwiny. Wszyscy ustawili się w długi szereg przed wioską. Staś zatrzymał Kinga w odległości stu kroków i począł im się przypatrywać. Słońce oświecało ich dorodne postacie, szerokie piersi i silne ramiona. Uzbrojeni byli w łuki i włócznie. Naokół bioder mieli krótkie spódniczki z wrzosów, a niektórzy — ze skór małpich. Głowy ich zdobiły pióra strusi, papug lub wielkie peruki zdarte z czaszek pawianów. Wyglądali wojowniczo i groźnie, ale stali nieruchomie w milczeniu, albowiem zdumienie ich nie miało wprost granic i potłumiło chęć do boju. Wszystkie oczy wlepione były w Kinga, w biały palankin i w siedzącego na karku słonia białego człowieka. A jednakże słoń nie był dla nich zwierzęciem nie znanym. Przeciwnie! żyli oni pod ciągłą przemocą słoni których całe stada wyniszczały nocami ich pola maniokowe oraz plantacje bananów i palm dum. Ponieważ włócznie i strzały nie przebijały skóry słoniowej, biedni Murzyni walczyli ze szkodnikami za pomocą ognia, za pomocą krzyków, naśladowania głosów kogucich, kopania dołów i urządzania pułapek z pni drzewnych. Ale tego, by słoń stał się niewolnikiem człowieka i pozwalał sobie siedzieć na karku, nikt z nich nigdy nie widział i żadnemu podobna rzecz nie chciała się w głowie pomieścić. Toteż widok, jaki mieli przed sobą, tak dalece przechodził wszelkie ich pojęcia i wyobrażenia, że sami nie wiedzieli, co im wypada czynić: walczyć czy uciekać, gdzie oczy poniosą, choćby przyszło pozostawić wszystko na wolę losu. Więc w niepewności, trwodze i zdumieniu szeptali tylko wzajem do siebie: — O matko! co to za stworzenia przychodzą do nas i co nas czeka z ich ręki? A wtem Kali, podjechawszy do nich na rzut włóczni, stanął w strzemionach i począł wołać: — Ludzie, ludzie! słuchajcie głosu Kalego, syna Fumby, potężnego króla Wa- -himów znad brzegów Bassa-Narok, o, słuchajcie, słuchajcie! i jeśli rozumiecie jego mowę, uważajcie na każde jego słowo! — Rozumiemy! — zabrzmiała odpowiedź z trzystu ust. — Niechaj wystąpi wasz król, niech powie imię swoje i niech otworzy uszy i wargi, aby mógł słyszeć lepiej! — M'Rua! M'Rua! — poczęły wołać liczne głosy. M'Rua wysunął się przed szereg, ale nie więcej niż trzy kroki. Był to stary już Murzyn, wysoki i silnie zbudowany, lecz nie grzeszący widocznie zbytnią odwagą, gdyż łydki tak drżały pod nim, że musiał wbić ostrze dzidy w ziemię i oprzeć się na drzewcu, by utrzymać się na nogach. Za jego przykładem i inni wojownicy powbijali również dzidy w ziemię na znak, że chcą wysłuchać spokojnie słów przybysza. A Kali podniósł jeszcze głos: — M'Ruo i wy, ludzie MRuy! Słyszeliście, że mówi do was syn króla Wa-himów, którego krowy pokrywają tak gęsto góry koło Bassa-Narok, jak mrówki pokrywają 150ciało zabitej żyra. A cóż powiada Kali, syn króla Wa-himów? Oto zwiastuję wam wielką i szczęśliwą nowinę, że przybywa do waszej wsi — dobre Mzimu! Po czym zawołał jeszcze głośniej: — Tak jest. Dobre Mzimu! Ooo! Z ciszy, jaka zapadła, można było zmiarkować, jak niezmierne wrażenie sprawiły słowa Kalego. Zakołysała się fala wojowników, albowiem jedni, parci ciekawością, posunęli się o parę kroków naprzód, drudzy cofnęli się z trwogi. M'Rua oparł się obu rękoma na włóczni — i czas jakiś trwało głuche milczenie. Dopiero po chwili szmer przebiegł szeregi i pojedyncze głosy poczęły powtarzać: „Mzimu!”, „Mzimu!”, a tu i ówdzie ozwały się krzyki: „Yancig, yancig!”, wyrażające zarazem cześć i powitanie. Lecz głos Kalego zapanował znów nad szmerem i okrzykami: — Patrzcie i cieszcie się! Oto dobre Mzimu siedzi tam, w tej białej chacie na grzbiecie wielkiego słonia, a wielki słoń słucha go, jak niewolnik słucha pana i jak dziecko słucha matki. O! ani wasi ojcowie, ani wy nie widzieliście nic podobnego… — Nie widzieliśmy! yancig! yancig!… I oczy wszystkich wojowników zwróciły się na „chatę”, czyli na palankin. A Kali, który w czasie lekcji religii na Górze Lindego dowiedział się, że wiara porusza góry, i był głęboko przekonany, że modlitwa białej bibi może wszystko wyjednać u Boga, tak dalej i z zupełną szczerością opowiadał o dobrym Mzimu: — Słuchajcie! słuchajcie! Dobre Mzimu jedzie na słoniu w tę stronę, w której słońce wstaje za górami z wody; tam dobre Mzimu powie Wielkiemu Duchowi, by przysłał wam chmury, a te chmury będą w czasie suszy polewały deszczem wasze proso, wasz maniok, wasze banany i trawy w dżungli, abyście mieli dużo do jedzenia i aby wasze krowy miały dobrą paszę i dawały gęste i tłuste mleko. Czy chcecie dużo jedzenia i mleka, o, ludzie? — He! chcemy, chcemy! — …I dobre Mzimu powie Wielkiemu Duchowi, by przysłał wam wiatr, który wywieje z waszej wsi tę chorobę, co zmienia ciało w plaster miodu. Czy chcecie, by on ją wywiał, o, ludzie? — He! niech ją wywieje! — …I Wielki Duch na prośbę dobrego Mzimu obroni was od napaści i od niewoli, i od szkód w waszych polach… i od lwa, i od pantery, i od węża, i od szarańczy… — Niech tak uczyni… — Więc teraz słuchajcie jeszcze i patrzcie, kto siedzi przed chatą między uszyma strasznego słonia. Oto siedzi tam bwana kubwa — biały pan — wielki i mocny, którego boi się słoń… — He! — …Który ma w ręku piorun i zabija nim złych ludzi… — He! — …Który zabija lwy… — He! — …Który wypuszcza węże ogniste * — He! — …Który łamie skały… — He! — …Który jednak nie uczyni wam nic złego, jeżeli uczcicie dobre Mzimu! — Yancig! yancig! — Jeśli naznosicie mu suchej mąki z bananów, jaj kurzych, świeżego mleka i miodu. — Yancig! yancig! 151Page 2 and 3: Utwór opracowany został w ramach Page 4 and 5: śmierci. Tylko w miarę jak słońPage 6 and 7: Ponieważ zbliżały się święta Page 8 and 9: ców, przemocą. Przeważnie jednakPage 10 and 11: z leżącego w Sudanie miasta El-FaPage 12 and 13: i ukłuł panią Olivier w szyję, Page 14 and 15: — Rawlison? — czy nie jeden z dPage 16 and 17: — Jutro — pamiętajcie — jestPage 18 and 19: szczęścia, a Staś, lubo sądziłPage 20 and 21: i ku ogrodom położonym za miastemPage 22 and 23: Staś był rad, że spędzą noc naPage 24 and 25: — Żałuję jednakże, że zamiasPage 26 and 27: Nie mogą umknąć. Wysyłam w tej Page 28 and 29: I tak mówiąc uderzył ją korbaczPage 30 and 31: — Mahdi ześle nam anioła, którPage 32 and 33: tych, którym nie szczędzisz dobroPage 34 and 35: — Ale nie będziemy jechali z powPage 36 and 37: w dłonie, i okrzyki: yalla!… Na Page 38 and 39: nimi olbrzymią piaszczystą mogiłPage 40 and 41: czony ptaszek — i dopiero gdy zdjPage 42 and 43: Chwila nadeszła. Chłopak wygiąłPage 44 and 45: Nastała chwila milczenia — po czPage 46 and 47: — Chyba. Ale on nie jest winien, Page 48 and 49: Nel podniosła się i na razie zamiPage 50 and 51: wojskiem angielskim. Derwisze MahdiPage 52 and 53: Miał tylko jeszcze nadzieję, że Page 54 and 55: z taką siłą, że myślał, że mPage 56 and 57: — Jak? co się stało? — pytałPage 58 and 59: Staś, który wyobrażał sobie, żPage 60 and 61: — Nie zimno ci? — Nie — odpowPage 62 and 63: od dawna i który w Port-Saidzie okPage 64 and 65: stwo lub przekroczenie praw ogłaszPage 66 and 67: która zmienia twarz w plaster miodPage 68 and 69: Gdy weszli do izby, Mahdi leżał nPage 70 and 71: także dobrze i mnie za to, żem siPage 72 and 73: tej wycieczce wiedząc, że z OmdurPage 74 and 75: mogli do niej żywi dojechać. LiczPage 76 and 77: ukochaną panienkę i umrzeć. GebhPage 78 and 79: Dziewczynka skinęła swoją płowPage 80 and 81: I znowu zapadła cisza. Słychać bPage 82 and 83: Jakoż byli istotnie wolni, ale i zPage 84 and 85: Gdyby to był jednak jaki oddział Page 86 and 87: mu tam Chamis! Możemy przy tym niePage 88 and 89: gów lub osad miejscowych Kali i MePage 90 and 91: z obrzydzeniem, nie przestawał miPage 92 and 93: — Kali zabrał miecz Gebhra — rPage 94 and 95: — To są papugi, które najłatwiPage 96 and 97: Ognisko pociemniało. Próżno KaliPage 98 and 99: krótki charkot, następnie głuchePage 100 and 101: — Ale my tu nie będziemy nocowalPage 102 and 103: się z pnia na pień, tworząc jakbPage 104 and 105: — Wa-hima rzucać dużo oszczepóPage 106 and 107: — Stasiu, nie rób tego! Stasiu, Page 108 and 109: Nel pomiarkowała, że Staś stroi Page 110 and 111: uważnie, zbadał wszystkie jej pęPage 112 and 113: — Jeśli się oswoi — rzekł StPage 114 and 115: apetytu, albowiem prócz porcji węPage 116 and 117: odwrócony tyłem do niej, z trąbPage 118 and 119: Tymczasem spadły pierwsze krople dPage 120 and 121: wyrażał: pod trąbą słonia — Page 122 and 123: — Hej, mała ćmo! czemu tak lataPage 124 and 125: ptaki te sadowiły się zwykle na nPage 126 and 127: nawet kiedyś uciekł, co mu po żyPage 128 and 129: i na czym ona sama pojedzie? Po tejPage 130 and 131: — Dobrze, dobrze. Nazywam się LiPage 132 and 133: Po czym wszedł do drzewa. Nel rozbPage 134 and 135: i południowej granicy kręcą sięPage 136 and 137: Linde posiadał znaczne zapasy wszePage 138 and 139: dołu, a resztki nie wyskrobanego pPage 140 and 141: — To i ja będę w geografii? —Page 142 and 143: tawców z błon, to tylko dlatego, Page 144 and 145: „Ach! — pomyślał Staś — wiPage 146 and 147: Wyruszyli jednakże dopiero w kilkaPage 148 and 149: pewno, że z jednej strony tego jezPage 152 and 153: — Więc zbliżcie się i padnijciPage 154 and 155: pały się gliniane ściany chaty iPage 156 and 157: — Niech go rozedrze wobo! — WobPage 158 and 159: ciw podróżnikom wymierzona. MurzyPage 160 and 161: — Mój Stasiu, pójdę sama jak kPage 162 and 163: Stasiowi przyszło do głowy, że gPage 164 and 165: dowiedzieli się, że prowadził onPage 166 and 167: słonia w służbie człowieka, na Page 168 and 169: tak pognębioną i smutną, że juPage 170 and 171: — Kali wybić, ach, wybić czarowPage 172 and 173: Ale Samburowie nie umieli mu powiePage 174 and 175: — Kali kazać, albowiem Kali jestPage 176 and 177: niechętnie, i gdyby nie znaczna ilPage 178 and 179: że Faru każe im poucinać głowy,Page 180 and 181: Sam został, albowiem obawiał sięPage 182 and 183: podniósł karawanę na nogi i ruszPage 184 and 185: się, wietrząc i poszczekując, wePage 186 and 187: — Trzeba. Może się dowiemy, skPage 188 and 189: kwasem węglowym. Jednakże woda poPage 190 and 191: Wa-himów i uczyni z nich nie tylkoPage 192 and 193: śmierć połączy ich z tymi najdrPage 194: Ten utwór nie jest chroniony prawe
„W pustyni i w puszczy”, streszczenie której to lektury wielu z nas zna, to dzieło Henryka Sienkiewicza. Dwoje dzieci – Staś i Nel – zostaje porwanych przez zwolenników Mahdiego. Kiedy udaje się im uwolnić, próbują dotrzeć do domu, przemierzając Afrykę. Po drodze doświadczają wielu przygód. Poznajcie najważniejsze z nich. Zobacz film: "Wysokie oceny za wszelką cenę" spis treści 1. „W pustyni i w puszczy” – streszczenie w punktach 1. „W pustyni i w puszczy” – streszczenie w punktach W egipskim mieście Port Said poznajemy 14-letniego Stasia Tarkowskiego i 8-letnią Nel Rawlison. Chłopiec opowiada koleżance o przywódcy powstania, Mahdim. Mówi, że aresztowano jego cioteczną siostrę, Fatmę, oraz jej dzieci. Nel, której mama zmarła, pilnuje Murzynka Dinah. Dzieci wyruszają z ojcami do Medinet, gdzie mają spędzić wakacje. Panowie Tarkowski i Rawlison musieli wyruszyć wcześniej, dzieci miały dołączyć do nich za jakiś czas. Opiekę nad nimi miała sprawować pani Olivier, opiekunka. Przed wyjazdem do ojca Nel przychodzi aresztowana Fatma, która błaga o pozwolenie na wyjazd do męża. Kobieta ma jednak nieczyste zamiary. W przeddzień wyjazdu panią Olivier ugryzł skorpion. Lekarz nie wyraził zgody na jej podróż. Opiekę nad dziećmi miała przejąć Dinah. Przeczytaj również: Dzieci bezpiecznie dołączają do ojców. Nel na Boże Narodzenie dostaje od taty wymarzonego psa, Sabę. Choć pies był z natury bardzo łagodny, wyraźnie nie spodobało mu się dwóch właścicieli wielbłądów – Idrys i Gebhr, na których zaczął warczeć. Mężczyźni byli braćmi i chcieli nająć się do roli przewodników po pustyni. Dochodzi do porwania Stasia i Nel. Skuszone wyjazdem do ojców dzieci miały spotkać się z nimi w Wadi-Rajan. Kiedy ich tam nie zastali, Idrys zasugerował, że pojechali na pustynię rozbić obóz. Miało ich tam zaprowadzić kilku Beduinów. Początkowo jechali spokojnie, nie wzbudzając podejrzeń, ale kiedy znaleźli się na pustyni, do Stasia dotarła prawda. Porwane dzieci jadą przez Pustynię Libijską. Staś prosi Nel, by niepostrzeżenie upuściła jedną rękawiczkę, a za jakiś czas – kolejną. Niestety, znajduje je Gebhr, który za karę uderza dziewczynkę batem. Kiedy zamachnął się drugi raz, zaatakował go Staś. Chłopiec nie miał jednak szans z mężczyzną. Upadł i został pobity. W jego obronie stanął Idrys, który mówi, że mają dowieźć dzieci całe i zdrowe. Saba odnajduje Nel. Od tego momentu jest jej towarzyszką w niedoli. Karawana napotyka na burzę piaskową. Znajduje schronienie w wąwozie. Staś odnajduje pudło z bronią. Nie udaje mu się jej jednak użyć, bo zbudzeni szczekaniem Saby Arabowie, chwytają chłopca. Dotkliwie go biją. Porywacze decydują się podróżować nocami, a za dnia chować się w wąwozach. Wiedzą, że są ścigani. Przeczytaj również: Do porywaczy dociera informacja o zwycięstwie Mahdiego nad angielskim generałem Gordonem i zdobyciu Chartumu. Staś jest załamany i chce zrobić wszystko, aby uwolnić siebie i Nel. Po dwóch tygodniach karawana dociera do Chartumu, ale okazuje się, że Arabowie nie są zbyt zainteresowani Stasiem i Nel. Porywacze nocują w domu emira Tadhila. Dzieci zmuszone są oglądać rozpaczliwe krajobrazy: biedę, zburzone trupy, ciała ludzi na ulicach. Nel jest przerażona. Na rynku dzieci widzą głowę generała Gordona zatkniętą na wysokim bambusie. Staś i Nel idą na audiencję do Mahdiego. Polecono im, aby dla własnego dobra przyjęły wiarę muzułmańską. Mahdi zapytał chłopca, czy chce przyjąć jego wiarę. Staś, ku przerażeniu porywaczy, odmówił. Prorok nakazał odesłać dzieci Smainowi. Nel źle się czuje. Idrys też się rozchorował. Dzieci nie mają co jeść. Inni porywacze nie są im życzliwi. Pomoc Stasiowi i Nel oferuje jedynie Grek, który dał im na drogę jedzenie, chininę i szklane paciorki. Karawana wyruszyła do Faszody. Dzieci po drodze widzą dzikie zwierzęta: żyrafy, bawoły, słonie i antylopy. Cierpią z powodu głodu. Umiera Dinah. Jej miejsce zajęła niewolnica Mea. W Faszodzie okazało się, że Smaina nie ma w mieście. Ponownie wyruszono jego śladem, tym razem zastępując wielbłądy końmi. Dzieci zwracają uwagę na jednego z niewolników, Kaliego, który jest nieustannie bity. Jest im go żal. Karawana spotkała na swojej drodze lwa. Porywacze chcieli rzucić mu na pożarcie Kaliego. Staś zażądał sztucera. Zabił dzikie zwierzę, strzelając mu między oczy. Chłopiec pragnąc wolności dla siebie i Nel, zabił też Gebhra i Chamisa oraz dwóch Beduinów. Staś dowiaduje się więcej o Kalim. Okazuje się to królewski syn z plemienia Wa-hima. We czworo (razem z opiekunką Meą) wyruszają w drogę do Abisynii. Staś poluje na zwierzynę i w ten sposób zdobywa pożywienie. Kali wyruszył na poszukiwanie Saby. Kiedy odnalazł psa, zyskał ogromną wdzięczność Nel. W ramach podziękowania niewolnik otrzymuje naszyjnik z paciorków. Staś i Nel napotykali na swojej drodze różne przeszkody. Pewnej nocy zaatakowało ich stado lwów. Na szczęście zdążyli wszyscy ukryć się na drzewie. Zwierzęta zaatakowały konie. Nel czuje się bardzo słabo. Staś daje jej ostatnią porcję chininy. W trakcie podróży przez dżunglę dzieci napotykają leżącego słonia. Nel postanawia go uratować. Dokarmia go. Zwierzę nabiera sił i wyrusza z dziećmi w dalszą drogę. Staś, Nel, Kali i Mea zamieszkują w baobabie. Swoje nowe schronienie nazywają Krakowem. Nel bawi się ze słoniem, któremu nadano imię King. Olbrzymie zwierzę pokochało dzieci i nie chce się z nimi rozstać. Kalego dotkliwie pokąsały dzikie pszczoły, a Nel zachorowała na febrę. Jest bardzo osłabiona, nie chce jeść, ma dreszcze. Kali wznosi modły do afrykańskich bóstw, Staś modli się do Boga za pośrednictwem Maryi. Poprawa nie nadchodzi. Dziewczynka jest w coraz gorszym stanie. Staś wyrusza po pomoc. Zakrada się do obozu pana Lindego, Szwajcara z Zurychu. Dwa dni wcześniej został zraniony przez dzika ndiri. Wdała się infekcja, miał gorączkę. Jego towarzysze umierali. Mężczyzna dał Stasiowi chininę, herbatę, kawę i ryż oraz konia, by szybciej dotarł do Nel. Poprosił też, aby wrócił następnego dnia, to da mu resztę zapasów. Nel dostaje lek i wraca do zdrowia. Przeczytaj również: Staś wraca do obozu Lindego. Upolował dla mężczyzny dwa ptaki, a ten w ramach wdzięczności dał chłopcu mnóstwo wskazówek i rad co do dalszej podróży. Linde wie, że umiera. Czeka spokojnie na śmierć. Staś ponownie odwiedza Lindego, który jest coraz słabszy. Na jego prośbę chrzci wodą umierających Murzynów. Kiedy umiera, Staś i Kali organizują mu pogrzeb w jaskini. Do swojego obozu zabierają jedynego ocalałego, małego Murzynka Nasibu. Przenoszą też wszystkie zapasy do baobabu. Staś postanawia też wykorzystać duże ilości ładunków wybuchowych i wysadza skalną pułapkę, w której uwięziony był słoń. Zwierzę jest wolne. Staś i jego towarzysze wyruszają do opuszczonej murzyńskiej wioski, o której powiedział mu Linde. Nazwali ją Nel. Wioska stała się dobrym miejscem na obóz. Było tam źródło czystej wody, wodospad, bananowce i palmy z orzechami kokosowymi. Nasibu odnalazł kozę z małym koźlątkiem. Zwierzę zapewniło wszystkim mleko. Staś przekonuje Kalego, Meę i Nasibu do przyjęcia chrztu i przejścia na wiarę chrześcijańską. Kali uczy się strzelać. Wszyscy wyruszają w dalszą drogę. King niesie na swoim grzbiecie Nel i Meę oraz bagaże. Chcą dotrzeć do wioski Wa-hima. Podróżnicy dotarli do wioski, gdzie wzbudzili lęk. Kali wytłumaczył tubylcom, że na grzbiecie słonia siedzi dobre Mzimu, a Staś włada piorunem (bronią). Powiedział też, że mają pokojowe zamiary. Wódz okazał się oszustem, który wyłudzał ofiary dla Mzimu, którego nie ma. Został wygnany. Murzyni w podziękowaniu obdarowali przybyłych gości wieloma dobrami. Staś upolował dla nich bawoła. Staś ratuje Nel przed atakiem geparda. Dzieci robią latawce, na których piszą prośbę o pomoc w języku angielskim, francuskim i arabskim. Docierają do krainy Wa-himów, ale okazuje się, że trwa tam konflikt z Samburami. Kali prosi Stasia o pomoc. Dochodzi do walki. Staś nie bierze w niej udziału, bo obiecał Nel, że już nikogo nie zabije. W wyniku odniesionych obrażeń umiera ojciec Kalego. Młody Murzyn musi zastąpić ojca na stanowisku wodza. Zawiera pokój z Samburami. Staś i Nel wyruszają w dalszą podróż. Towarzyszy im armia wojowników Wa-hima. Uczestnicy karawany spotykają po drodze wodne słonie, których dotąd nie widział żaden Europejczyk. Podróż zaczyna przebiegać w coraz gorszych warunkach. Wszystkim doskwiera upał. Niektórzy Murzyni zaczynają się też buntować. Pewnej nocy uciekają, ale wcześniej rozcinają worki z wodą. Sytuacja robi się dramatyczna. Nel modli się o deszcz. Karawana idzie dalej. Z pragnienia umierają jej kolejni członkowie. Kali był bardzo słaby, Mea również. Kiedy nocą wszyscy leżą bez sił, Saba niespokojnie węszy. Staś wypuszcza racę, a w odpowiedzi widzi na niebie kolejne. Staś i Nel zostali uratowani przez angielskich oficerów, kapitana Glena i doktora Clary'ego, którzy badali stoki góry Kilimandżaro. Znaleźli latawiec z prośbą o pomoc i postanowili wyruszyć na poszukiwania. Dzieci są uratowane. Wszyscy uczestnicy karawany odpoczywają i nabierają sił. Staś i Nel mają spotkać się z ojcami w Mombasie. Żegnają się z Kalim. Nel wyjeżdża z tatą do Anglii. Staś kończy szkołę w Egipcie, potem studiuje w Zurychu. Po latach Staś i Nel biorą ślub. Po śmierci pana Rawlisona wyruszyli w podróż śladem swoich dziecięcych przygód. Ostatecznie zamieszkali z ojcem Stasia w Polsce. polecamy
Bohaterowie wyruszyli w dalszą podroż, tak jak radził nieboszczyk. Przedtem jeszcze uwolnili Kinga, który bardzo się przywiązał do wszystkich. Droga nie była aż tak męcząca, ponieważ było chłodno. Przed zachodem słońca wszyscy ujrzeli w oddali osobną górę, o której mówił Linde. Łatwo znaleźli jedyny skalny grzbiet prowadzący na szczyt. Zaczęli się wspinać. Po godzinie byli na miejscu w opuszczonej wiosce. Nel zamieszkała wraz z Meą w największej, ulepionej z gliny izbie króla wioski, stojącej na środku i posiadającej swoistą werandę. Staś oznajmił, że owa góra będzie górą Lindego, a wioska będzie nosiła nazwę – Nel. Następnego ranka Staś zwiedził całą Górę Lindego. Z dotychczasowych odwiedzonych miejsc ona była dla bohaterów najbezpieczniejszą. Mieli dużo jedzenia, picia, a zdrowy klimat dobrze wpłynął na Nel. Dziewczynka odzyskała siły, jej oczy były znowu radosne. W trakcie ostatnich tygodni Staś bardzo zmężniał i wyrósł. Ruch i praca fizyczna wyrobiły w nim siłę i mężność. Stał się dobrym myśliwym dzięki codziennym polowaniom. Nie bał się już dzikich zwierząt. Pewnego dnia Tarkowski postanowił, że zaczną robić latawce. Dzieci z wysuszonego rybiego mięsa robiły swoisty papier, na którym pisali wiadomości z prośbą o pomoc. Poza tym Staś i Nel nauczyli pogan Kalego i Meę oraz mahometanina Nasibu katechizmu. Opowiadali im o stworzeniu świata, o Bogu. Gdy Tarkowski uznał, że już ich nawrócił i oświecił, urządził uroczystą ceremonię i ochrzcił całą trójkę. Bohaterowie wyruszyli w dalszą drogę. Na przedzie jechał Staś, za nim King obładowany pakunkami i bagażami z palankinem na grzbiecie, w którym siedziała Nel z Meą. Kali prowadził objuczone konie, powiązane między sobą powrozami, co miało uniemożliwić rozbiegnięcie. Za nimi jechał Nasibu na ośle i biegł Saba. Podczas podróży Kali opowiedział historię swego narodu Wa-hima, który żył nad Wielką Wodą, nazywaną Bassa-narok. Bohaterowie weszli do pięknej, zielonej dżungli. Bohaterowie mijali stada pasących się antylop, zebr, żyraf. Nie bali się jednak – mieli w swej karawanie Kinga. Staś postanowił, że będą kierować się na wschód do jeziora. Karawana podróżowała bardzo wolno, z uwagi na białe godziny, czyli czas największego upału i przymusowego odpoczynku. Pewnego dnia natknęła się na murzyńską wioskę dzikich, w której sprytny Kali przedstawił Stasia jako Wielkiego Pana – władcę słoni zabijającego lwy piorunem (strzelbą), a Nel jako Dobre Mzimu (bóstwo, bożek) do Wielkiej Wody, oznajmiając, ze podróżują wszyscy do Jeziora Bassa-Narok, w którym zamieszkuje naród Kalego. Przekonał Murzynów, by padli na twarz przed bóstwem, za co otrzymają z wdzięczności deszcz, wiatr, obronę przed napaścią oraz by złożyli dary dla Mzimu (mleko, miód, kurze jaja). W przeciwnym wypadku na ich wioskę spadną klęski. strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 -
dobre mzimu w pustyni iw puszczy